Nawigacja i wyszukiwanie

Nawigacja

Szukaj

SERCE DLA SENIORA

  W pierwszą niedzielę kwietnia liczną grupą udaliśmy się na spotkanie z pensjonariuszami Domu Spokojnej Starości „Zacisze „.  Już od  jakiegoś czasu tkwiła w nas wewnętrzna potrzeba, aby zrobić coś dla ludzi, którzy na co dzień mieszkają w takiej instytucji jak dom seniora. Niewątpliwie trafili tam, bo nie mają nikogo kto zatroszczyłby się o nich i pomógł im w codziennej egzystencji.  Chcieliśmy zrobić coś co dałoby tym ludziom odrobinę radości i pokazało, że nie są tak bardzo samotni, opuszczeni i zapomniani przez innych.  Dlatego bardzo cieszę się, że z pomocą Stowarzyszenia Inicjatyw Lokalnych Biebrza w Jaminach udało się taki wyjazd zorganizować i, że mogłam  wziąć udział w spotkaniu z podopiecznymi domu w Ostrej Górze.

 W dzisiejszym świecie jesteśmy tak zagonieni, zajęci sobą i swoimi sprawami, że bardzo rzadko zdarza nam się zatrzymać i pomyśleć o tym co istotne w życiu. Żyjemy tym co tu i teraz, nie myśląc o tym co będzie za jakiś czas. Wydaje nam się, że jesteśmy  całkowicie niezależni i, że nie wydarzy się nic co zmieni ten  stan rzeczy. Nie dopuszczamy do siebie myśli, że nadejdzie taki dzień w którym wszystkie te czynności,  które dziś  wykonujemy bez żadnego wysiłku staną się dla nas męczące, lub wręcz niemożliwe do zrobienia. Nie chcemy zastanawiać się nad tym, że nastąpi moment gdy to my będziemy takimi Seniorami- choroby, podeszły wiek i jego problemy staną się naszą codziennością, a przecież w sercu zachowamy wspomnienia z młodości, radość z życia i piękne chwile, tak jak seniorzy u których byliśmy. Wolimy udawać, że  starość nas nie dotknie i dlatego odwracamy głowę, nie widząc tych, którzy często pozostawieni są w domach opieki, gdzie jedyną rozrywką jest oglądanie telewizji lub słuchanie radia. Zdaję sobie sprawę, że czasami takie domy są koniecznością, lecz nie mogę pogodzić się z faktem, że nie zauważamy ludzi którzy tam mieszkają. Proszę mnie źle nie zrozumieć, bo w domu w którym byliśmy seniorzy mają  dobrą opiekę, lecz  mimo wszystko są samotni. Tak jak każdy człowiek potrzebują kontaktu z osobami z zewnątrz, rozmowy, zrozumienia, przytulenia, uśmiechu i zwykłej ludzkiej życzliwości. Łakną  spotkań z ludźmi, którzy swoją obecnością ubarwią ich codzienność.
 
 Dlatego właśnie wraz  z Małgorzatą Kunda, Anną Matyskieła, Basią Jarmoszko, Renią  Kosakowską, Dorotą Kalinowską, Józkiem Polkowskim i jego żoną Agnieszką, Krzysztofem Kapla, Andrzejem Kapla, Barbarą Lewoc oraz najmłodszą wśród nas Julią Kapla  postanowiliśmy odwiedzić  osoby starsze mieszkające w Zaciszu, aby wnieść w ich monotonną rzeczywistość chociaż odrobinę radości. Z całego serca dziękuję tym osobom za poświęcony czas, dobrą energię, za uśmiech, ciepłe słowa i gesty, które na długo pozostaną w pamięci tych u których byliśmy. Szczególnie podziękowania należą się Andrzejowi Kapla za wzbogacenie naszej wizyty grą na akordeonie i zaśpiewanie piosenek z dawnych lat. Babcie i dziadkowie byli zachwyceni i bardzo ożywieni tym koncertem, reagowali bardzo żywiołowo, śpiewali i klaskali , muzyka sprawiła ,że ich spojrzenia były pełne życia.  Osoby które jeździły na spotkanie z seniorami posiadają  różne doświadczenia, zainteresowania, umiejętności,a nawet poglądy. Tym bardziej cieszy mnie fakt,że  na swoim przykładzie mogliśmy pokazać, że pomimo, a raczej dzięki różnicom można stanowić pełną zapału i dobrze rozumiejącą się grupę. Wystarczy wspólny cel. A naszym celem było wywołanie uśmiechu i obudzenie radosnego spojrzenia w przejmująco samotnych oczach seniorów.
 
 Organizując warsztaty na których szyliśmy niewielkie upominki, byłam pełna zapału lecz tuż przed samym wyjazdem naszły mnie wątpliwości czy aby dobrze robimy, że chcemy tam jechać. Bo trzeba powiedzieć ze w człowieku siedzą dwie natury. Jedna ciągle podpowiada rob coś, pomóż, reaguj. A ta druga mówi, po co Ci to, masz swoje problemy, świata nie zbawisz. Zniechęcenie przychodzi także wtedy gdy dochodzą do człowieka sygnały od otaczających nas ludzi. Jedni podziwiają, drudzy obserwują z niedowierzaniem, trzeci pukają się w czoło, są też tacy co może by chcieli ale mają wątpliwości, a jeszcze inni doszukują się ukrytych korzyści.  No tak wiadomo ilu ludzi tyle opinii ! Był moment kiedy chciałam zrezygnować , bo właśnie takie opinie, że to co robimy nie jest nikomu potrzebne dotarły  także i do mnie. Swoimi rozterkami podzieliłam się z koleżanką, która powiedziała …”Czego ty się boisz, ludzkiego gadania, czy tego, że dziadkowie będą szczęśliwi. Zastanów się dla kogo to robicie.” I faktycznie miała rację. Świadomość, że możemy choć na chwilę wywołać uśmiech na twarzy konkretnej osoby podziałała jak antidotum na ludzkie gadanie. Każdy z nas z tej wizyty wyniósł podobną lekcję, lekcję pokory wobec życia. Dzięki tym ludziom mogliśmy dostrzec rzeczy na które wcześniej, nie zwracaliśmy uwagi. To właśnie dzięki takim sytuacjom zaczynasz cieszyć się każdą chwilą życia i wiele banalnych rzeczy przestaje mieć znaczenie. Słoneczny poranek, uśmiech, kawa z bliska osobą czy możliwość bezinteresownej pomocy innym nagle stają się cenniejsze od wygranej w totka. To spotkanie pozwoliło nam przewartościować na nowo niektóre rzeczy w naszym życiu i na pewno je wzbogaciło wewnętrznie.
 
 Na koniec chciałabym abyśmy wszyscy sami przed sobą odpowiedzieli na pytanie czy naprawdę nie możemy nic zrobić ,dla ludzi w domach opieki i innych podobnych instytucjach. Apeluję do wszelkich organizacji pozarządowych, szkół, wolontariuszy, akcji katolickich, aby od czasu do czasu odwiedziły i pobyły z dziadkami i babciami mieszkającymi w Domach Seniora. To naprawdę nie jest jakimś ogromnym wysiłkiem i nie wymaga wielkich nakładów finansowych, wystarczą chęci i dobra organizacja. A takie spotkanie przyniosą korzyści obu stronom. My ze swej strony obiecaliśmy seniorom, że jeszcze na pewno kiedyś do nich wrócimy. I na koniec gdyby ktoś chciał mnie jeszcze zapytać czy było warto, to bez wahania odpowiem . Oczywiście ,że tak !!! 
Jolanta Kapla
Fot.Julia Kapla i Agnieszka Polkowska